druhna Marysia

Pamiętam jak ksiądz zabrał nas kiedyś na lody. Nie pamiętam co to była za uroczystość, ale zabrał nas do znanej cukierni. Ciekawie to wyglądało, bo byliśmy tam z naszymi proporcami drużyn. Oczywiście ksiądz uparł się, żeby kupić lody, a trochę nas tam było... W ten sposób siedzieliśmy tam i po prostu gadaliśmy. Ksiądz nie wygłaszał jakichś kazań, pogadanek umoralniających, nie mówił „za moich czasów...” Po prostu rozmawialiśmy, ksiądz opowiadał nam śmieszne historyjki ze swojego życia, z wycieczek w góry, na przykład o tym, jak znajomy tak długo nie prał ubrań, że koszulę można było postawić i jak mu ją potajemnie wyprali, gdy spał ;) Wesoło było.

-----------------------------------------------------------------------------

Wspomnienie pochodzi z książki pt. „Był z nami… ks.Roman Indrzejczyk - żoliborski duszpasterz (1986-2010). Wspomnienia…”, Warszawa 2010.