Kondycja moralna współczesnego człowieka

Czy tak zwany „współczesny człowiek” to jest jeszcze ten sam człowiek, czy już zupełnie kto inny?
Pytanie tak postawione jest – oczywiście – absurdalne, ale przecież zdarza się, że z tak postawionego pytania czyni się naukowy problem i temat poważnych badań...

Czasami powtarza się twierdzenie, iż we współczesnym świecie nie ma już miejsca na potrzeby duchowe, na religię, na Boga. Podobno w nowym wieku nowy człowiek nie potrzebuje tych wartości, które wystarczały ludziom ubiegłych wieków.

Uczestniczyłem w międzynarodowej konferencji na temat potrzeb ludzi w nowym tysiącleciu.

Mądre wystąpienia, referaty i dyskusje socjologów, biologów, psychologów, filozofów, teologów omawiały kondycję moralną współczesnego człowieka, kim jest ten nowy, współczesny człowiek, jakie ma zainteresowania i potrzeby, czym się różni od swoich przodków...

Zaproszono na to spotkanie księdza z Polski – zaproszono go jako duszpasterza a równocześnie czynnego turystę, przodownika turystyki górskiej.

We współczesnym świecie, w którym dominują władza, pieniądze i seks, czy ludzi stać na coś więcej, czy mają jeszcze potrzeby duchowe, czy Bóg jest im jeszcze potrzebny... - to miał być głos w dyskusji, a stał się jednym z głównych, wiodących tematów konferencji.

Problem jest sztuczny. Wiadomo, że człowiek tęskni do nadprzyrodzonych wartości, szuka dobra, piękna, prawdy (nawet, kiedy się do tego wcale nie przyznaje).

W dyskusjach wielokrotnie podkreślano, że pragnienie Boga, potrzeba Boskiego światła i Bożej sprawiedliwości oraz poszukiwanie wartości nadprzyrodzonych jest powszechne. Współczesny człowiek czyni to nieporadnie i często wstydzi się to powiedzieć. Wmawia sobie i światu, że jest samodzielny, mądry i samowystarczalny. Buntuje się przeciwko złu, przeciwko niesprawiedliwości i krzywdzie, buntuje się przeciwko Bogu i w końcu buntuje się przeciwko samemu sobie, ale zawsze pragnie miłości, szuka mądrości, wyczekuje dobra, szuka Boga.

„Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”

- powie św. Augustyn.