Swojemu uczniowi...

Słyszałem - 
                    mówiono o tobie z zachwytem,
żeś już jest dorosły,
                    jak dąb – piękny, zdrowy,
                                    wielki i przystojny…

Wielka satysfakcja.
             Radosna wiadomość.

Dobrze – pomyślałem –
                taka kolej rzeczy.
Wszyscy kiedyś przecież byliśmy uczniami - 
                 jakoś się udało
                                       wyrosnąć,
                                                     zakwitnąć…

Jeśli zostaniemy w pięknym porównaniu -
Że – jak dąb wyrosłeś –
                       to bardzo się cieszę…
lecz przewrotnie powiem,
         że wcale bym nie chciał,
               by twój ludzki rozum
                    i twe ludzkie serce,
                       (co są w środku tego wspaniałego dębu)
                        wyrastały tylko
                                     jak małe żołędzie.
                                     (lecz jak dąb ogromne)