druhna Gosia

Pamiętam, że Księdza Romana charakteryzował niezwykły spokój i łagodność spojrzenia. Był też niezwykle mądrym człowiekiem. Nawet na głupie pytania, dawał proste, mądre odpowiedzi. Trudno było go czymś „zagiąć”, zawsze, po krótkiej chwili zastanowienia, potrafił coś odpowiedzieć i zawsze przepełnione było to wiarą w człowieka. Każdego traktował z wielkim szacunkiem i każdego obdarzał zaufaniem. Zdaje się, że po prostu wierzył, że każdy człowiek jest dobry.

Mimo że Ksiądz Roman bardzo dawno przestał nosić harcerski mundur, to można powiedzieć, że jego osoba mieściła w sobie prawdziwy zbiór harcerskich ideałów. Braterstwo, służba, umiłowanie Boga i Ojczyzny, tym wszystkim Ksiądz żył na co dzień. Jako harcerze, zauważaliśmy to przy każdym spotkaniu z nim.

Pamiętam jak kiedyś spotkałam Księdza w autobusie. Wsiadł do niego tak po prostu, jak każdy, jadący do pracy. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Ksiądz jedzie właśnie do pracy, do Pałacu Prezydenckiego. Wtedy pomyślałam, że osobie w Księdza wieku byłoby wygodniej dojeżdżać samochodem, a nie zatłoczonym, trzęsącym, głośnym autobusem. Zapytałam o to Księdza, a on odpowiedział, że wie, że mógłby poprosić odpowiednie służby o podwiezienie, ale woli dojeżdżać w ten sposób.

iedyś podczas rozmowy z Księdzem, podzieliłam się z nim moim spostrzeżeniem, że w danym środowisku im jest więcej osób z wyższym wykształceniem, tym jest mniej osób wierzących. Ksiądz ze spokojem odparł, że zapewne to tylko taka moda i że to się niedługo zmieni.

Podczas wizyty Księdza na obozie, nasza żeńska drużyna zaśpiewała dla Księdza jedną z ulubionych szant. Razem, rozbawione śpiewałyśmy słowami starego marynarza: „ … moje serce, każdy wie, ma połowy tylko dwie, morze jedną, whiskey włada drugą z nich; dla kobiety miejsca brak, niech je wszystkie trafi szlag; stawiać żagle, odpływamy skoro świt…” Ksiądz z uśmiechem wysłuchał naszej pieśni, po czym skomentował: „bardzo ładnie, ale czy nie przeszkadza Wam, że w tej piosence tak źle mówi się o kobietach?” To była słuszna uwaga. Można by nawet powiedzieć, że całkiem „feministyczna”. Wcześniej żadna z nas nie zastanawiała się głębiej nad słowami tej piosenki. Zdaje się, że Ksiądz po prostu posiadał niezwykłą wrażliwość i z większą łatwością niż inni dostrzegał sytuacje, w których ktoś traktowany był bez szacunku.

Nigdy nie zapomnę Księdza Romana. A czymś, w czym na zawsze będę czuła jego obecność, będą jego wiersze. Takie proste, ale mające w sobie tą niesamowitą moc. Mówiące o różnych ludziach, o różnych postawach, o różnych uczuciach, ale wszystkie przepełnione spokojną nadzieją i pogodną wiarą w ludzi. Dobrze, że nam zostały.

-----------------------------------------------------------------------------

Wspomnienie pochodzi z książki pt. „Był z nami… ks.Roman Indrzejczyk - żoliborski duszpasterz (1986-2010). Wspomnienia…”, Warszawa 2010.