Medytacja „braci rozłączonych”…
Wszechmogący Boże,
coś wszystkich nas stworzył…
różnymi drogami do Ciebie idziemy,
w rozmaity sposób mówimy o Tobie…
nawet się sprzeczamy,
że lepiej umiemy
pokazywać światu
Boskie tajemnice.
Stajemy dziś zgodnie,
by Ciebie uwielbiać,
jedność deklarować,
obiecywać zgodę
dobre chęci składać,
do win się przyznawać.
Jak nasi praojce,
my, ich potomkowie
brzemię ponosimy za skandal podziałów
i wciąż nie jesteśmy znakiem pojednania.
Gorliwi w swej wierze,
oddani tradycjom,
pobożni wyznawcy,
„posiadacze prawdy”
inaczej wierzących potępiać umiemy…
Depozyt swych ojców chcemy reformować,
świat mamy przemieniać…
- w rozłamy wchodzimy.
Pewnie też nie wiemy,
gdzie już jest odstępstwo,
gdzie wierność,
niezgoda,
gdzie zbawienie świata …
a to, co głosimy -
Boże to, czy ludzkie ?
Modlimy się szczerze,
serca są gorące,
świadectwo dajemy prawdziwej miłości.
Dobre chęci mamy,
jedności pragniemy…
nie jesteśmy pewni – uda się to zrobić?
Boże, Ty wiesz wszystko,
znasz wszystko najlepiej…
że słabi jesteśmy
i że są podziały.
Boimy się myśleć – czy Bóg to rozumie ?