Jarosław Czubaty
– „Na myśl, by napisać coś o ks. Romanie, do głowy zaczęły mi przychodzić słowa wielkie i ważne. Ksiądz byłby nimi pewnie lekko zażenowany”

Na myśl, by napisać coś o ks. Romanie, do głowy zaczęły mi przychodzić słowa wielkie i ważne. Ksiądz byłby nimi pewnie lekko zażenowany. Zamiast nich – szkic, a może powidok:

Czerwcowe, niedzielne przedpołudnie. Stoimy z Lilą i naszą córką tuż przy wejściu do kościoła Dzieciątka Jezus. To często najlepszy sposób uczestniczenia w nabożeństwie – Marysia nie zawsze potrafi docenić powagę sytuacji, czasem lepiej zająć jej uwagę wyprowadzając na zewnątrz.

Dzwonek na podniesienie. Klękamy. Obok nas przyklęka zmierzający właśnie do kościoła ks. Roman. Trzy lata temu ochrzcił Marysię. Głęboki dźwięk dzwonka niesie się nad pochylonymi głowami.

- BIM, BOM – mówi nagle głośno i wyraźnie nasze dziecko.
Konsternacja. Ks. Roman uśmiecha się lekko. Kolejny dźwięk dzwonka.
- Bim, bom? – szepce z nadzieją ks. Roman do Marysi.
- Bim, bom – odpowiada dziewczynka. Ksiądz uśmiecha się, wstaje i wchodzi do kościoła.

-----------------------------------------------------------------------------

Wspomnienie pochodzi z książki pt. „Był z nami… ks.Roman Indrzejczyk - żoliborski duszpasterz (1986-2010). Wspomnienia…”, Warszawa 2010.