Czy muszę rozumieć...
				Starożytni Rzymianie o swoim życiu publicznym
				czasem opowiadali ni to złośliwie ni to żartobliwie
								„senatores boni homines,
									senatus mala bestia”


	Patrzę na „to wszystko” -
			z boku sobie stoję.
	Wielka polityka ciągle się rozgrywa...

		Pojedynczy ludzie pełni szlachetności,						
			jako „senatores” są dobrymi ludźmi,
						są „boni homines” - 
			do rozgrywki stają jako jeden zespół...
						stanowią „senatus” -
						mówią starożytni.
		Kiedy są już razem, to myślą inaczej,
			wszak reprezentują interesy wspólne,
			dobro mają tworzyć, prawo ustanawiać...
		Pytam więc,
			dlaczego starożytny mędrzec
			mówi „mala bestia”
				(że mogą być groźni?)
			interesy wspólne nazywa – niczyje...

	Czy muszę rozumieć?
			Może tylko wierzyć - 
				Ten, co wszystko stworzył,
					nie pozwoli zniszczyć...