Modlitwa bezradnego...
Który wszystko możesz, zwiemy cię Wszechmocnym,
Stworzyłeś z miłości, dobrym Ojcem jesteś...
… to czemu pozwalasz?
		 - a wiesz przecież wszystko!

Znasz tego, co chory,
		już jest bez nadziei...
	tę, co córka zmarła,
		a była tak dobra...
	tego, co wrażliwy
		i zło wszędzie widzi,
		wciąż jest utrapieniem 
			dla siebie i innych...
	kobietę skrzywdzoną,
		niesłusznie sądzoną
		przez lat kilkanaście...
	tych, co się tak martwią,
		syn chyba jest w mafii...
	i tych, co im córka
		tragicznie zginęła...
	tego, co szlachetny,
		lecz bywa okrutny,
		swoich bliskich krzywdzi...
	i tę, co bezwiednie 
		stała się przestępcą...
	tego – pracę stracił
		bardzo lekkomyślnie...
	i tamtą zdradzoną,
		bez środków do życia...
	tego – z powodu pijaństwa
		wpada wciąż w depresję,
		panować nie umie
			nad swymi nerwami...

Tyle cierpień widzę – pomagać próbuję...
Nie wiem jak pocieszać, a pocieszać muszę.
Jak mam im tłumaczyć,
	że sens ma cierpienie,
	a nieszczęście, smutek także są od Ciebie...

Ja w Twoim imieniu już im obiecałem...
Strapiony człowieku - 
	nie wpadaj w zwątpienie,
		zaprawdę nie zginiesz
			(ja ci nie pozwolę)
złamany cierpieniem - 
	poderwij się, proszę,
		z twej czarnej rozpaczy,
	wszystko co Bóg widzi - 
		uwierz – wynagrodzi...

Wszechmogący Boże, możesz wszystko zmienić...
			Zdrowie przywróć chorym,
			radość daj zmartwionym,
				siły dodaj słabym, 
					załamanych ocal.