O znalezionym liście - bajka
Choć nie uwierzycie,
jednak wam opowiem...
bo przecież od wieków było tak na świecie
		pięknych bajek słuchać lubicie
			  i chcecie.

A się wydarzyło zupełnie przypadkiem...
Na spacerze byłem ze stryjkiem i z dziadkiem
 - list jakiś znalazłem bardzo pognieciony,
uszkodzony trochę z lewej dolnej strony.

Bardzo ładnym pismem
	napisane było:
„Kochany Święty,
dajesz prezenty,
roznosisz listy,
stąd oczywisty
wniosek wynika,
że kiedy kogoś smutek spotyka,
do ciebie, święty, skargi zanosi,
o nadprzyrodzone wstawiennictwo prosi.
Jestem dorosły człowiek, po szkole,
prawie codziennie brzytwą się golę,
dawno minęły dziecięce lata,
gdy mnie do szkoły prowadził tata.
Żyję uczciwie, mam stanowisko,
by być szczęśliwym mam już prawie wszystko,
jednak... tu gdzie jestem, ciągle wymagają
bym się wciąż poświęcał – nic za to nie dają,
żebym był lojalny i tylko popierał,
swoich ciągle chwalił, wrogów poniewierał,
i ja, człowiek, żebym...”

	list był zamazany
	(autor coś tam skreślał
	i coś jeszcze pisał)
	odczytać nie mogłem
	(ale zakończeniem bardzo się wzruszyłem)
„Takich złych zwyczajów niechaj zniknie groza
		błaga zatroskany Anastazy Koza.”

Czy ten list do świętego Mikołaja dany
dotarł już do niego, został przeczytany?
Zupełnie też nie wiem, komu ten list zwrócić,
a może nic nie mówiąc po prostu porzucić
znajdując dla siebie zwyczajne wykręty - 
przecież ja nie Mikołaj ani żaden święty.
Nie pytam – wiem, nie odpowiecie,
w bajki to włożycie w tym realnym świecie.